niedziela, 25 października 2015

Jak mieszkają ludzie, czyli migawki z Flores

   Lubię zaglądać ludziom w okna, patrzeć jak mieszkają, wyobrażać sobie ich życie. W Dżakarcie widzę wszystko (czyli niewiele) z samochodu. Ale na Flores, w Lambuan Bajo dużo chodziliśmy... Przyjrzałam się jak żyją tubylcy. Biednie, jak na nasze standardy. Zdjęć nie robiłam z wrodzonej delikatności, ale mam przecież pióro. 

   Niewielki dom parterowy. Bogaty, bo murowany. Wolnostojący, a to rzadkość. Okno na frontowej ścianie jedno, niewielkie, z zielonymi futrynami. Drzwi wejściowe szeroko otwarte ukazują pierwsze pomieszczenie. Maleńkie jest. Ledwo się w nim mieszczą ciasno ustawione ogromne fotele z wzorzystą tapicerką. I oczywiście kanapa do kompletu. Na bogato, styl Don Wasyla! 
Ganek bardziej mnie interesuje. Na nim i na schodkach prowadzących do niego siedzą kobiety. Śmieją się, plotkują, palą papierosy. Siedzą rzecz jasna wprost na podłodze. Tylko jedna zajmuje krzesło. Jest skupiona na pracy, niewiele mówi. Na jej kolanach oparła głowę inna, klęcząca obok. Ma rozpuszczone włosy, które siedząca przeczesuje palcami. Ale... dlaczego się tak wpatruje? Matko jedyna! Ten ruch palców! Ależ... ona ją iska!
PSTRYK!
   Południe, pełne słońce. Idziemy główną ulicą. Jest gęsto zabudowana. Budynki, szopy właściwie, zazwyczaj drewniane. We frontowych pomieszczeniach ulokowały się sklepy, biura pośredników turystycznych, bary. Nie są oddzielone od drogi, wchodzi się bezpośrednio z ulicy, zdejmując uprzednio buty. Na noc zaciąga się po prostu metalową roletę. Za nimi są mieszkania, w większości bez okien. Przeciwna strona ulicy to skarpa. Niebieski, przyklejony do niej domek jest podparty palami. Taki drewniany kiosk "Ruchu". Jest pozbawiony okien. Przez otwarte drzwi widzę telewizor w rogu. Na podłodze leży człowiek, z twarzą zwróconą w moją stronę. Ogląda telenowelę z życia swojej ulicy.
PSTRYK!
   Zaraz zapadnie zmierzch.Wracamy z portu. Nasz "kapitan" przeprowadza nas drewnianą kładką pomiędzy domami. Po obu jej stronach błoto, walające się śmieci, rozkładające się odpadki. Smród. Staram się trzymać ścieżki, ale ocierając się o ścianę domu nie mogę nie zajrzeć do wnętrza. Pokoik 2x2 metry. Nie widać by było za nim coś więcej. Na ścianie szara tkanina. Na podłodze wydeptany dywan. I kobiety w białych hidżabach, klęczą jedna przy drugiej.  Każda z otwartą książką. Koran?
PSTRYK!

14 komentarzy:

  1. Muszę przyznać, że aparat wcale nie był tu potrzebny, opisałaś to tak wyraziście, a zarazem klimatycznie, że
    z przyjemnością imaginowałam sobie kolejne obrazy, takie ćwiczenie na wyobraźnie, w końcu po to czytamy książki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Indonezję opisuje się ciężko. Bo tu wszystko jest zupełnie inne. Tła nie opisałam, kolory mogą być Twoje. Ale nawet, jeśli Twoje wyobrażenie jest piękniejsze niż rzeczywistość, to nic nie szkodzi. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Polacy wyjeżdżający na urlop są zachwyceni oryginalnością i egzotyką tego kraju, nie widzą trudnego życia mieszkańców tego kraju, nie wiedzą, że niewykształceni, mało zarabiający Indonezyjczycy żyją na granicy ubóstwa, nędzy i niewiedzy. Dla Europejczyków liczy się zewnętrzne piękno krajobrazu i egzotyka. Podoba mi się, że dostrzegasz problemy i opisujesz prawdziwe życie w tym kraju. Gratulacje. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Turysta przyjeżdża na chwilę, mieszka w hotelu, jada w restauracji. Nie ma czasu i ochoty wejść za dekoracje. Zresztą, dla Polaków Indonezja to Bali, czyli zupełnie inna bajka. Jak się tu żyje dłużej przestaje się zauważać pewne rzeczy, człowiek się przyzwyczaja. Tu jest zawsze zielono, ciepło, prawie zawsze słonecznie. Zaskoczona byłam, kiedy odwiedziłam dom w styczniu, że Polska jest taka szara.
      W Indonezji są ogromne dysproporcje. W Dżakarcie galerie handlowe ze sklepami światowych marek są jedna obok drugiej. Szkło, marmury, blask i blichtr. Obrzydliwie bogaci Indonezyjczycy robią w nich zakupy. A tuż obok kampung (rodzaj wioski), z byle jak skleconymi domkami, kurami grzebiącymi w błocie, brudnymi, bosymi dziećmi. Zastanawiam się czy to norma czy już slamsy.Ale nie da się ukryć, że to kraj pogodnych ludzi.

      Usuń
  3. Myślę, że ta Twoja pasja podglądania i obserwowania pomoże turystom zrozumieć ten kraj i popatrzeć na niego innymi oczami. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wpisałaś się niechcący w tytuł książki, którą akurat czytam ("Podglądaczka") :) Ale tylko w tytuł. Ja mam podobnie, choć nie podróżuję, ale jak gołąb lubię czasem przysiąść na cudzym parapecie i popatrzeć, jak żyją inni. Z tego powodu namiętnie oglądam "Międzynarodowych poszukiwaczy domów" :)))

    Ten opis jest przygnębiający. Czy oni nie słyszeli o rewolucji? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego przygnębiający? Oni są pogodni. Inne myślenie, mentalność, spojrzenie na życie. Nie można przykładać naszej miary, bo czy ona na pewno jest najlepsza? Rewolucję mieli I kilka przewrotòw. Krwawych. Napiszę o tym. Ale ciągle są inne tematy.

      Usuń
  5. Ewuniu, czekam na dalsze rzeczowe, sensowne i fantastyczne reportaże. Pozdrawiam i życzę sił, aby realizować swe pasje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Miało być o rewolucji dla Szarejbajki. Ale jutro lecę do Ubud na Festiwal Pisarzy I Czytelników. Zobaczymy co z tego wyniknie

      Usuń
  6. Trzeba przyznać, jesteś lepsza od jakiegokolwiek aparatu, tak pięknie to opisałaś że nawet człowiek bez wyobraźni jest w stanie sobie to wyobrazić. Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli te kobiety siedziały z książkami to mógł być Koran, w końcu to kraj muzułmański. W Jakarcie najbardziej mnie zdziwiło, że Taxi pisze się Taksi. A w ogóle, jak to w Azji, turysta musi się mieć na baczności, żeby nie przepłacić. W hotelu nie zostawiać niczego wartościowego na widoku,bo może zmienić właściciela.
    Ultra napisała, że turyści nie widzą trudnego życia mieszkańców tego kraju, Turystów odwiedzających Polskę również nie obchodzi jak nam się żyje. W podróż jedzie się głównie po to,aby zaznać przyjemności.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. To na pewno był Koran, te hidżaby przecież. Chociaż Flores akurat jest wyspą katolicką. Pytanie mi pasowało do kompozycji.
    A wiesz, że Taksi już nie zauważam? Ale wciąż daję się nabierać na angielskie tytuły w czasopismach. Treść okazuje się w bahasie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Staram się wzbudzić wyobraźnię :-) lubię zdjęcia , ale opis też wystarczy,

    OdpowiedzUsuń