wtorek, 4 lutego 2020

Ciągle pada

Deszcz był już bardzo potrzebny. A pora deszczowa przyszła w tym roku późno.  Nie, nie pada codziennie. Ale jak już zacznie to leje konkretnie. Wszyscy przywykli do niewielkich podtopień . System odprowadzeń wody nie jest wystarczająco wydolny. To wina Holendrów, którzy skolonizowali Indonezję, ale zbudowali w zeszłym stuleciu za mało kanałów. A współcześni?


   Zaczęło się od powodzi 1 stycznia. Nie było mnie wtedy  w Jakarcie. Znajomi przysyłali dramatyczne zdjęcia. A to parking z zalanymi po dach samochodami. A to auta przepływające ulicą zamienioną w rwącą rzekę. A to karpie koi używające życia w kuchni zamienionej w stawik. To nie jest normalne. 

   Deszcz zawsze najbardziej dotyka najbiedniejszych. Dachy ich domów są byle jakie i woda leje się z góry. Ale to jeszcze nic. Można podstawić miskę czy wiadro. Gorzej, kiedy cała konstrukcja nie wytrzymuje naporu i po prostu się zapada. 


   Wraz z koleżankami z Women's International Club (WIC) odwiedzałam tych najbardziej poszkodowanych. Byłam u staruszki, której dom już był osuszony. Zastałyśmy ją przy czyszczeniu foteli. Przy użyciu szczoteczki do zębów i dużej ilości wody usiłowała pozbyć się błota z tapicerki. Jaki to smutny widok i syzyfowa praca. I jak bardzo ucieszyła się z 2 litrów ryżu, torebki cukru i 2 jajek!
   Wczoraj byłam w szkole, która poprosiła WIC o pomoc. Trudno było znaleźć to miejsce. Deszcz padał obficie i trochę się zakręciliśmy w gąszczu małych uliczek. W końcu stały się tak ciasne, że samochód nie mógł wjechać. Ostatnie 300 metrów przeszłyśmy pieszo. Nie było źle, uliczki (chodniczki?) są tam wybetonowane. Woda spływała z nich do kanałów, albo do ... położonych niżej domów. Tak, podniesiono ulicę, nie przewidując, że domy zostają niżej. Co ciekawe, również boczne ścieżki leżą niżej, część z nich, kiedy tamtędy przechodziłyśmy była już zalana. Zresztą, poziom cieczy w kanałach też się mocno podniósł, miejscami nanosząc na drogę kupki śmieci. No i niestety, tuż przed szkołą nastąpiło znaczne obniżenie terenu. Nie była to łatwa do przeskoczenia kałuża, a całkiem spore bajorko. Brnęłyśmy przez nią, po kolana w wodzie. Dlatego Indonezyjczycy chodzą w klapkach.Woda ich nie niszczy i łatwo je wysuszyć. Ale nie buty były moim zmartwieniem. Prześladowała mnie myśl, że ta woda to nie tylko deszczówka, że ścieki z płynącego obok kanału już zdążyły wylać, a nawet jeśli nie, to całe zło zawarte w kupie śmieci pod ścianą już do bajora spłynęło. A chłopcom wracającym ze szkoły, wcale to nie przeszkadzało. Szczęśliwi pluskali się w kałuży.
A po szkole zabawa w kałuży!
   W innym miejscu zupełnie nie spodziewałam się spotkać powodzian. Zatrzymaliśmy się na ulicy, na której śladów nieszczęścia nie było widać. Ale kiedy zaczęliśmy się zagłębiać w uliczki, zdałam sobie sprawę, że schodzimy wciąż niżej. Aż dotarliśmy do muru, wysokiego na jakieś 3 metry. Pomiędzy murem a domami był wąski chodnik. Wszystkie domy nosiły ślady wody dużo powyżej mojej głowy. Skąd ta woda? Okazało się, że mur to rodzaj wału przeciwpowodziowego. Za nim znajduje się rzeka, a domy są zbudowane ciut poniżej jej poziomu. Głupota? Naiwność? A może konieczność. Ci ludzie budują tam gdzie jest miejsce. Ta ziemia nie należy do nich. Nie mają też pozwolenia na budowę. Zwykła samowola budowlana. Ale trwa, póki komuś nie zachce się na tym terenie postawić kolejnego drapacza chmur. Ale to już zupełnie inny temat.

38 komentarzy:

  1. Smutne to, że zawsze najbardziej cierpią najbiedniejsi. Gdzieś czytałam, że mają przenieść stolice Indonezji gdzieś indziej własnie przez to ryzyko zalania. Prawda to? A za oknem własnie ulewa... a jest luty, powinno padać, ale nie deszcz przecież.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proces budowy nowej stolicy już się zaczął. Ma powstać za 5 lat na Kalimantanie. Ale nie o powodzie tu chodzi, bo pada przecież wszędzie. Raczej o ład architektoniczny. Jakarta stała się zbyt zatłoczona i zakorkowana. Wątpię czy uda im się sensowniej zaplanować nowe miasto. Trzeba wierzyć!
      Tutaj, jak wiesz, deszcz nie oznacza ochłodzenia.

      Usuń
  2. Bardzo to smutne. Ale na żywioł nie ma rady. Powodzie niszczą również Japonię, wiem jak to jest, choc nie z własnego doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powodzie rzecz jasna zdarzają się wszędzie. Tutaj niestety się nie zdarzają. Są codziennością

      Usuń
  3. Jedną z najbardziej bolesnych strat jest właśnie strata domu: miejsca do życia, regeneracji sił, poczucia się bezpiecznym. Staruszka i jej fotel....Jak dobrze ją rozumiem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, że te meble należałoby wyrzucić. Dla niej to był nie tylko majątek, ale całe życie.

      Usuń
  4. A ja narzekam na nadmiar deszczu u mnie. Chociaż padało i pada dużo to jednak tak dramatycznych sytuacji nie mamy. To wyglada strasznie i przygnębiająco.

    OdpowiedzUsuń
  5. ...nie znam żadnego bogacza,który by umiał,cieszył się jak biedak z drobnostki.
    ...zaciekawiło mnie coś innego, z czego uformuję pytanie. Może chociaż w malutkiej części zna Pani odpowiedź.Czy,tam gdzie ludziom,nikt nie "pomagał" (mam na myśli okupantów ,białych,żółtych, biznesmenów, ekologów...) żyje się gorzej , lepiej czy jednak szcześliwiej ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie rozumiem pytania. Komu się żyje? Lepiej, gorzej, szczęśliwej w stosunku do kogo/czego? Jaki ma być punkt odniesienia? I co to znaczy lepiej? Przecież to bardzo subiektywne jest.

      Usuń
    2. Szczęście nie ma punktu odniesienia.

      Usuń
    3. Ale jego odczuwanie jest subiektywne. Przy czym w pytaniu nie chodzi chyba o szczęście jako takie."Bardziej" (lepiej, szczęśliwej) może być tylko w stosunku do ... punktu odniesienia.

      Usuń
    4. Chyba...nie jestem w stanie wyjaśnić Pani co mam na myśli. Coś co dla mnie jest oczywiste ... Szczęście widać w oczach nawet umierających ale chyba nie powinnam ...niech zasypują istotę ,czym popadnie, inni. Mają w tym wprawę.

      Usuń
    5. A czy widać, że są szczęśliwsi?

      Usuń
  6. Zajrzałam i spodobało mi się.
    U mnie pada deszcz ze śniegiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozgość się, zapraszam.
      Może jednak będzie zima?

      Usuń
  7. Albo powodzie, albo susze i pożary...podobno na naszej planecie tak już będzie i to coraz gorzej. Wysłuchałam wczoraj jakiegoś pana , fachowca od wód na Ziemi, który nakreślił problemy, głównie z winy człowieka. Zamiast kłócić się o politykę, albo rywalizować w zbrojeniach, powinniśmy wszyscy zatroszczyć się o sprawy naprawdę ważne.
    Przykre, że biednemu to i natura nie sprzyja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam niedawno "Historię pszczół". I myślę, że to jest całkiem realny scenariusz. Będziemy pędzelkami zapytać kwiaty, a i tak żywności nie starczy

      Usuń
  8. Przeczytałam uważnie, gdyż coraz więcej anomalii przyrody spada na człowieka. Powodzie, pożary, trzęsienia towarzyszą od zawsze, ale człowiek nie nauczył się im zapobiegać.
    U nas też buduje się na terenach zalewowych, osuwiskach, choć ludzie wiedzą o tym, a architekci zatwierdzają, więc domy powstają, choć nie są to domy biedoty jak w Indonezji.
    Serdeczności zasyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj ludzie żyją blisko natury, akceptują jej kaprysy. A ich domy... cóż. Ani żaden architekt ich nie projektował, ani nikt nie zaakceptował budowli

      Usuń
  9. Podobno władze kraju rozważają przeniesienie stolicy z powodu tych podtopień. A u nas na odwrót, coraz bardziej sucho i to też jest niepokojące, i przynosi szkody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wbrew pozorom tutaj też jest coraz bardziej sucho.
      Przeniesienie nie jest rozważane. Decyzja została podjęta, machina ruszyła.

      Usuń
  10. Żywioł to chyba najgorsze co może spotkać człowieka. A jeszcze gorzej, że najbardziej cierpią najbiedniejsi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj ludzie żyją w rytmie działania żywiołów: trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, ulewne deszcze. Znają to i godzą się z tym

      Usuń
  11. Poziom wód cały czas rośnie. Niedługo więcej miast będzie miało takie problemy. Nie wyobrażam sobie stracić całego dobytku. Ogromne wyrazy współczucia dla osób po takiej tragedii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj to coroczna atrakcja. Ludzie przywykli.

      Usuń
  12. Niestety często to najbiedniejsi najbardziej cierpią. Nie rzadko tracąc dorobek całego życia :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza, że ten dorobek bardzo niewielki jest

      Usuń
  13. To bardzo smutne, ciężko się żyje biednym Indonezyjczykom... Każda pomoc jak widać bardzo potrzebna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, wielu potrzebuje pomocy nawet jak nie ma deszczu

      Usuń
  14. Bardzo smutne i szczerze współczuję ludziom, którzy ucierpieli. Żywioły powodują zniszczenia w wielu miejscach na Ziemi i nikt specjalnie się tym nie przejmuje ( z wyjatkiem instytucji charytatywnych) A już na pewno nie rządy krajów. Mielismy też tego dowód w naszym kraju podczas powodzi w 1998 roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Instytucje charytatywne też niestety działają różnie. Dlatego lubię pomagać bezpośrednio. Wiem, że te pieniądze trafiają do potrzebujących, a nie do urzędasów.

      Usuń
  15. Nie wszystkie dzieci w czasie deszczu się nudzą(co widać na Twoim zdjęciu). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo ciekawie to opisałaś. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyla Krysia

    OdpowiedzUsuń
  17. Trudno uwierzyć, że to zdjęcie z rybkami jest prawdziwe. Naprawdę mocny wpis.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  19. Na pewno niektórym się podoba taki styl życia

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo ciekawie to zosatło opisane.

    OdpowiedzUsuń