Tajowie wydają się bardziej dbać o czystość otoczenia niż Indonezyjczycy. Kosze na śmieci są dość często spotykane, ba, nawet chętnie używane. Śmieci nie widać na brzegach kanałów, woda też wygląda na czystszą. Co więcej- istnieje w niej życie! A jednak zapach... Cóż, uroczy nie jest.
Fasady domów przy głównych ulicach są zadbane, udekorowane ołtarzykami dla rodziny królewskiej. Świątynie kapią złotem, ich wieże mienią się blaskiem. Ale w głębi zaułków jest mniej ładnie. I biedniej.
Chodnik w pobliżu nocnego targu kwiatowego. Tłoczno. Ludzie wędrują w obu kierunkach, niektórzy zatrzymują się przy bankomacie. Pod ścianą budynku łóżko, na nim skulona, siwowłosa kobieta, owinięta kocem po czubek nosa. Śpi.
To też jest Bangkok. Niestety.
To samo obserwuje się w każdym chyba zwiedzanym miejscu, główne ulice i miejsca uczęszczane przez turystów zadbane i kolorowe, a boczne małe uliczki to już inna bajka...w wielu miejscach w Polsce przeszkadzały mi także niezliczone stragany, namioty i sezonowe kafejki, które zasłaniają zabytki, często dopiero zimą odkrywa się w tym samym miejscu ciekawostki latem niezauważalne...
OdpowiedzUsuńW Azji najbardziej uderzający jest kontrast. Przeraźliwa bieda tuż obok kapiącej złotem świątyni.
OdpowiedzUsuńKontrast obserwuje się i u nas. Na niektóre osiedla nie ma szans wejścia, a handlowanie szmatami i potrawami na stołach byłoby powszechne, gdyby nie restrykcyjne przepisy i straż miejska. Dziękuję Ci za ten klimat Bangkoku. Dzięki zdjęciom mogłam zobaczyć, poczuć miasto, w którym nie byłam i nie będę, ale migawki przybliżyły mi miasto od tyłu, co jest cenne. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOj, może będziesz. Też nie myślałam, że trafię na drugą stronę kuli. Pozdrawiam.
Usuń