poniedziałek, 28 grudnia 2015

Patchworkowa Wigilia

To już moje drugie Boże Narodzenie w Indonezji. Jesteśmy tradycjonalistami, więc próbujemy świętować po polsku. Tym razem było jednak zupełnie inaczej niż rok temu. Przede wszystkim dlatego, że przyjechały dzieci. Święta z rodziną są najwspanialsze! Ale oprócz tego gościliśmy przyjaciół z Ameryki Łacińskiej. Dzięki nim Wigilia była niezwykła.
   Zaczęliśmy tradycyjnie z pierwszą gwiazdką. Czyli po 18, bo o tej porze zapada zmrok. Ale zanim wpuściliśmy gości odśpiewaliśmy meksykańskie Posadas. Jaka to piękna tradycja! Nasi goście przyszli z figurkami Maryi, Józefa i Dzieciątka. Prosili po hiszpańsku, żeby ich wpuścić, bo ona ciężarna (naprawdę oczekuje dziecka, co czyniło całość jeszcze bardziej wzruszającym), bo szli cały dzień, bo są biednymi, uczciwymi ludźmi i nie mają gdzie się schronić. A my odpowiadaliśmy po angielsku, że to nie gospoda, że ich nie znamy, że mogą być bandytami. Ale w końcu się ugięliśmy przecież. Kiedy weszli, kołysali Jezusa i częstowali czekoladkami z koszyczka, w którym leżał. 
   Potem modlitwa po polsku i po hiszpańsku. I dzielenie się opłatkiem. Dla gości to była nowość, ale wzruszyli się tak samo jak my przy Posadas
  W końcu wieczerza. Duuużo jedliśmy. Na początek "Jak się nazywa ta zupa? Barszcz czerwony z uszkami. Aha, zupa". Nie do wymówienia ta nazwa. Uszek ulepiłam 160 tylko. Ale starczyło. Potem ryba (nie karp, bo tu nie ma i nie lubię) i kapusta z grzybami. Meksykańskie spaghetti z szynką, schab z rodzynkami w winie oraz sałatka z jabłek i ananasa z orzechami. Peruwiański indyk, pure ze słodkich ziemniaków i ryż. Na deser moje makówki (mak jest znany tylko jako kwiat) i meksykańskie bunuelos. Do popicia kompot z suszu, który podobno nieco przypominał w smaku ich ponche. Oczywiście bardzo dużo jedzenia zostało, ale zwyczajem świątecznym jest dzielenie się. U nas tylko przy stole, a u nich na wynos.
  Odpoczynek oczywiście z kolędami przy choince. Och, byłabym zapomniała! Rozbijaliśmy pinatę. Bo symbolizuje ona diabła. Tłukliśmy go, aż wysypały się cukierki. 
   Było cudownie. Czas mijał tak szybko, że zanim się spostrzegłam była już 3. Normalna godzina do kończenia iberoamerykańskich fiest.

Posadas można posłuchać TUTAJ   i TUTAJ

 

15 komentarzy:

  1. :) takie "nasze" święta ale w egzotycznym klimacie - zazdroszczę Ci tego co zobaczysz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogoda podobno prawie jak w Polsce... Też możesz trochę zobaczyć- po to piszę ;))

      Usuń
    2. dlatego czytam :) ALE WIESZ , że to co zobaczysz na własne oczy - bezcenne

      Usuń
  2. Ale 'kolorowo' w Indonezji polsko-meksykansko-peruwianskie swieta. Teresa

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym kiedyś przeżyć taką miedzykontynentalną wigilię, może być ciekawie i pouczająco. W Tv widziałam taką patchworkową rodzinę, dzieci adoptowane z Azji, kuzynka z Hiszpanii, rodzice z Polski i wujek dziewczynek, mnich buddyjski:-) Posłuchałam Pasadas, ale wolę nasze kolędy :-)Pozdrawiam i spóźnione życzenia imieninowe posyłam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Istotą jest nie tyle śpiewanie co wspólne przeżywanie tej historii. Każdy może się poczuć jak Maryja i Józef. Do śpiewania kolędy oczywiście lepsze.
      Dziękuję za życzenia!

      Usuń
    2. A patchwork tak mi się spodobał, że aż zmieniłam tytuł postu. Dziękuję za pomysł!

      Usuń
  4. Ciekawie tam masz :) Wszystkiego dobrego z okazji imienin :) - spóźnione, ale szczere :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Od tego roku pasadas będzie u mnie w domu gościł, wzbogaci tradycję. Mam jeszcze maleńką prośbę, proszę, podaj parę ciekawych przepisów. Myślę, że nie tylko ja chętnie skorzystam.Zaintrygowała mnie sałatka z jabłkiem i ananasami, ale czym polana? A sos do niej to winegret? Zasyłam serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ultro, kucharka ze mnie kiepska i przepisów nie znam. Przepraszam bardzo. Tutaj trudno jest coś ugotować tak jak w domu, bo składniki zastępcze. Wszystkie miałyśmy z tym problem. Ziemniaki słodkie powinny być w innym kolorze, ale po dodaniu soku pomarańczowego smak był zbliżony. W sałatce ananas oczywiście świeży, sos śmietanowy. Ale tutaj śmietana tylko kremówka i tylko płynna, a powinna być gęsta. I orzechy też nie takie.
      Do tego jak rozmawiamy o składnikach okazuje się, że brakuje nam słów. Miałam trudność, żeby wytłumaczyć co to jest poppy seed. Przy czym akurat znałam angielski odpowiednik. A często go brakuje.
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Przepiekną miałaś Wigilię.
    Z pewnością zostanie Ci w pamięci na zawsze.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ewo, zaczynam przeżywać Twoją historię od początku powolutku.
    Pięknie zorganizowałas tę Wigilię. Ciekawa jestem, czy bardzo ważny gość tej uroystości... maleństwo , wówczas , jak Dzieciątko Jezus, ma sie dobrze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mia urodziła się 3 miesiące później. Jest już dużą dziewczynką, chodzi do przedszkola w Meksyku. Czasem dostaję zdjęcia.
      Była niespodziewanym prezentem dla rodziców, którzy mieli już 2 dorosłych synów.

      Usuń