czwartek, 18 maja 2017

Możemy przejść na Ty?

   Oczywiście! Ale raczej nie w Indonezji. Tutaj nie ma "tykania". Tytułuje się tu wszystkich, nawet koleżanki. Mam już jako taką orientację w temacie, ale nie jestem pewna czy wiem wszystko.

   Zacznijmy od zwrotów angielskich. Głównie w tym języku rozmawiam z kierowcą. Zawsze mówi do mnie Madame, do Głównodowodzącego - Sir. Nawet kiedy angielska konstrukcja zdania wymaga użycia you (w tym wypadku należy tłumaczyć na pełne szacunku Wy) on uparcie wtyka tam Madame. Co brzmi po prostu zabawnie. Ostatnio zdziwiony zapytał mnie Madame is alone? zamiast Are you alone? You mu przez gardło  nie przejdzie. Nie dlatego, że darzy nas wyjątkowym respektem. Po prostu Indonezyjczycy tak mają.
   Rano witają mnie Selamat pagi, Ibu (dzień dobry Pani) Samo dzień dobry to za mało. Zawsze musi być określona osoba, do której się zwracamy. Dlatego często słyszę Yes, Bu. Przy czym Bu to krótsza wersja Ibu. Słowo to w podstawowym tłumaczeniu znaczy matka, ale także starsza kobieta. Starsza wiekiem lub pozycją od mówiącego. Jeśli jest się z taką kobietą dość blisko można do niej mówić Tante (ciocia). Mówią tak do mnie córki moich koleżanek, ale również niektóre koleżanki! Te, które uważają mnie za tylko ciut, albo nawet wcale, starszą używają Mbak (starsza siostra).
  Męskim odpowiednikiem Ibu  jest Bapak, w skrócie Pak. Ale trzeba uważać i nigdy nie zwracać się do osób stojących niżej w hierarchii (taksówkarz, krawiec, kelner itp.) Bapak. Co najwyżej Pak, albo jeszcze lepiej Mas (starszy brat).
   Trochę to skomplikowane. Ale w jakiś sposób miłe. Bardzo nie lubię amerykańskiego zwyczaju "tykania" wszystkich.

UZUPEŁNIENIE:

Chwilę po opublikowaniu tego postu przejeżdżałam obok demonstracji. Mężczyźni rozebrani od pasa w górę leżeli na ulicy. Podobno japoński pracodawca im nie płaci. Jakie napisy by się znalazły na transparentach w Polsce? Coś w stylu "Kowalski oddaj pieniądze!" albo "Precz z Nowakiem!". A tutaj było "Mr Konaga nam nie płaci" Oczywiście, że mister. Jakżeby inaczej? Szkoda, że nie zdążyłam zrobić zdjęcia.

26 komentarzy:

  1. A mnie się wydaje, że żadna przesada nie jest dobra.
    Więc i amerykańskie "tykanie" mnie drażni i pewnie indonezyjskie "nietykanie" też by mnie męczyło.
    Dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do uprzejmości łatwo się można przyzwyczaić. Zwłaszcza, że ode mnie nie wymagają tych skomplikowanych zwrotów. Hm, a może wymagają, a ja o tym nie wiem? Może uważają mnie za gbura?

      Usuń
  2. Strasznie to skomplikowane, bo łatwo kogoś urazić. Śmiesznie by to wyglądało na blogach, gdybyśmy tak do siebie piali, używając SIR i MADAME :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza netykieta na szczęście nie zakłada tak oficjalnych form. Po indonezyjskiej sieci nie buszuję, więc nie wiem. Ale na WhatsAppie, nawet w korespondencji angielskiej zwracają się do mnie oczywiście Tante albo Mbak.

      Usuń
  3. Przypadkiem trafiłam na Twojego bloga i żałuję, że tak późno. Na pewno będę regularnym gościem, pozdrawam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że zajrzałaś. Zapraszam częściej.

      Usuń
  4. A ja po okresie spędzonym wśród ludzi mówiącym z marszu wszystkim "TY" musiałam się tego odzwyczajać, za to teraz z przyjemnością zachowuje nieco dystansu. Przegięcia w żadną stronę nie sa dobre:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem z tych zdystansowanych. Bardzo rzadko przechodzę na "Ty", nawet po wielu latach znajomości. Ba, czasem z zakłopotaniem odmawiam takiego spoufalania się. Możliwe, że przeginam, ale zwłaszcza w pracy wolę utrzymywać dystans.

      Usuń
  5. To z "madame" jest przekochane. Przynajmniej tak mi się wydaje! Zdania wychodzą troszkę niezdarne, niedokończone, ale za to jakie zabawne.
    A "die Tante" to również "ciocia" w języku niemieckim. Jak te dwa języki są ze sobą powiązane - nie mam pojęcia!
    Ja nie przepadam za używaniem "you" zamiast polskiego "Pan/Pani". Tak mnie to troszkę zawstydza, bo zostałam wychowana w ogromnym szacunku do osób mi obcych i starszych. Ale cóż - taki język i takie zasady. Trzeba to zaakceptować. Mówienie do wykładowcy "Sir/Madame" byłoby troszkę.. hmm.. przesadzone.
    Pozdrawiam serdecznie, M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, angielski naszego kierowcy jest bardzo podstawowy. Też lubię tę niezdarność.
      Tante (czasem zamieniane na auntie) jest z holenderskiego. W bahasie jest wiele zapożyczeń. Właściwie to dobry temat na następny wpis. Bo o języku jako takim chyba jeszcze nie pisałam.

      Usuń
  6. Widać pisałam więcej uczuciami niźli słowami...Nie ma się co martwić...

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja właśnie nie znoszę takiego paniowania...Owszem, miałam przełożonych do których nigdy nie powiedziałam przez Ty, ale wcale nie ze względu na szacunek, ale wręcz przeciwnie. Ale w niektórych kulturach tak się właśnie okazuje poważanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu jest raczej "siostrowanie", bardziej familiarnie. Nie dałabym rady tak lecieć Machulskim.

      Usuń
  8. Myślę, że i tak lekko określiłaś sposób wysławiania się na polskich transparentach. Nie będę u Ciebie rzucać mięsem, ale tak to widzę.
    Mnie się ten indonezyjski zwyczaj podoba, przyznaję, że mnie nie zawsze łatwo przychodzi pomijanie formy grzecznościowej i wolę zwracać się bezosobowo niż wołać po imieniu starszą ode mnie osobę, której w ogóle nie znam. A teraz jest to wręcz narzucane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda na to, że zupełnie odwykłam od polskiej rzeczywistości.
      Mnie najbardziej denerwuje jak "Pani Ewo" mówi do mnie ktoś, komu nie mogę zrewanżować się tym samym. Przecież nie powiem do dyrektorki "Pani Zosiu", nie życzę sobie takiej bliskości z nią.

      Usuń
  9. Tante, a ja czasem zwracam się do znajomych słowem "kochana" i nie widzę w tym nic złego, tylko samo ciepło. Napisz post o języku Indonezji. Z pewnością będzie to ciekawe doświadczenie.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, jest to ciepłe, ale z szacunkiem.
      O jezyku napiszę, to jakieś niedopatrzenie, że jeszcze na to nie wpadłam

      Usuń
  10. Dzień Dobry Pani Ewo
    Wpadłem z rewizytą i jestem mile zaskoczony tematyką i egzotyką oraz towarzystwem.
    Co do spoufalania się, to jestem tego samego zdania co Pani. Nigdy do Rodziców nie zwróciłem się per ty, a wobec obcych zachowuję dystans, który nie zawsze sprzyja nawiązaniu bliższych więzi. Taki mam charakter.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny. Miło mi. W poprzednim wpisie pisałam o radykalizacji.
      Czasem może lepiej nnie wchodzić w zbyt bliskie relacje. Ważniejsza jest ich jakość, niż ilość

      Usuń
  11. Przeczytałam treść Pani wpisu...teraz, tak mam, nie zawsze to co pisze odnosi się do tego co napisane bo odnosi się do czegoś napisanego gdzie indziej. Tym razem zachodzi spójność. Wstęp długi a treść krótka. Jak ja się cieszę ,że są miejsca gdzie nie ma obmacywania od pierwszego słowa i na wszystko zwyczajnie trzeba czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj to nawet nie od drugiego słowa to następuje. Co nie zmienia faktu, że ludzie są sobie bliscy.

      Usuń
    2. Pracują po szesnaście godzin by zarobić na ratę kredytu? Na wielki dom z ogródkiem w którym często , całymi dniami nikogo nie ma.

      Usuń
    3. Domki mają niewielkie. Mniej więcej takie jak butik mojej krawcowej. Jak kogoś stać na wielki dom to musi być go stać na: ochronę, ogrodnika, kierowcę (albo dwóch), sprzątaczkę, kucharki (jedna dla państwa, jedna dla służby), niańki (dla każdego dziecka jedna). I oczywiście oprócz domu ma kilka apartamentów, które wynajmuje, żeby żona miała na waciki.

      Usuń
  12. mimo wszystko - zwłaszcza na początku - wolę dystans niż od razu oczekiwanie, że na "dzień dobry" z wszystkimi będę na ty i jeszcze opowiem (im) przynajmniej najważniejsze zdarzenia z życiorysu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię dystans. Ale tutaj ma on inny wymiar. Indonezyjczykom szacunek nie przeszkadza pytać o stosunki rodzinne czy wyznanie już w drugim zdaniu po "Miło Cię poznać"

      Usuń