poniedziałek, 29 maja 2017

Kretek

   Indonezyjczycy papierosów palą dużo i wszędzie. Wprawdzie coraz częściej są dla palaczy wydzielone miejsca, ale zwykle trzeba niestety znosić smród. Także w restauracji czy kawiarni. Kretek to słynne goździkowe papierosy. Podobno paskudne. Czyli dla koneserów.

   Jedziemy wąską i krętą drogą. W górę i w dół. Czasem nad przepaścią. Widoki... indonezyjskie. Dużo zieleni, palmy, góry. Wreszcie wysiadamy z autobusu. Jest ślicznie. Błękitne niebo (nie ma smogu, hura!), przystrzyżona trawka, zadbane otoczenie.  Nowe, czyste hale produkcyjne. I zapach... trudny do określenia. Delikatny i przyjemny. Ale nie goździkowy.
  Wchodzimy do środka. Nie spodziewałam się tego widoku. Głowa przy głowie. Setki, tysiące głów pochylonych nad stolikami. Wszystkie tak samo ubrane, wszystkie robią to samo. Prawie to samo.



   Bo oczywiście zaczyna się od ręcznego skręcania papierosów. Próbowałam. Powoli skręciłam swojego krzywego skręta. A one robią to tak szybko, że trudno zrobić zdjęcie! Jeden za drugim, jeden za drugim i wyrównywanie nożyczkami całego pęku.



    Potem wszystko trafia do ręcznie składanych paczek. 


A paczki do pudełek. Wszystko wg precyzyjnego schematu ruchów. Sprytne palce wiedzą jak oddzielić określoną ilość papierosów, jak błyskawicznie włożyć je do pudełka, jak niepostrzeżenie pudełko zamknąć. Mój aparat za tym nie nadąża.


   Te kobiety to szczęściary. Pracują 5 godzin dziennie. Dzięki temu są w domu kiedy dzieci wracają ze szkoły. Zarabiają, w zależności od wydajności około 6 złotych. Nie za godzinę. Na dzień. Są bogate. Starcza na wyżywienie rodziny.
   Zastanawiałam się dlaczego firma utrzymuje manufakturę. Właśnie dlatego. Dwa tysiące kobiet ma pracę, ich dzieci nie są głodne. A przedsiębiorstwo zyskuje wizerunkowo. Czy nie warto zapalić papierosa, żeby jakieś dziecko mogło zjeść miskę ryżu?

16 komentarzy:

  1. Mój mąż po trzech kretkach nieomal zjechał, i miał koszmarnego nikotynowego kaca przez dwa dni, a normalnie pali dużo, ale słabych papierosów. A kretki są naprawdę koszmarnie mocne... jak kupowałam, to mnie pan sprzedający zapytał czy jestem pewna, bo to działa jak legalna marihuana:). A my chcieliśmy przywieźc trochę do Polski, w celach degustacyjnych ldla znajomych. Po niemal roku od powrotu nadal są... bo na drugiego chętnych już nie ma. A tam tak jak piszesz, ten zapach towarzyszył mam wszędzie.
    A Twoja fotostory fascynująca - tam nie byłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że jak marihuana. W smaku podobno paskudne jak ktoś nieprzyzwyczajony. Nie próbowałam. Są dwie wersje. Jedna podobno light.

      Usuń
    2. Nie, to w jakimś sensie była reklamowa gadka, ale naprawdę mogą delikatnie odurzać:), jak ktoś nieprzyzwyczajony, patrz przypadek mojego męża - nałogowy palacz, a padł po tym. Ja nie palę, ale spróbowałam z ciekawości - i niemal sie oplułam , bo mocne i drażniące. Zapach za to całkiem, całkiem, ja lubie goździki.
      A że trochę tego nabylismy, to się przyczyniłam do czegoś. Ale przyznam, nie myślałam tak o tym.

      Usuń
    3. Mam wrażenie, że to też tylko reklamowa gadka. Ale innego sensu, poza miejscami pracy, dla utrzymywania ręcznej produkcji nie widzę

      Usuń
  2. Nigdy nie paliłam, więc do dobrobytu tambylców się nie przyczynię. Oglądałam kiedyś program o produkcji cygar, bardzo skomplikowane zajęcie, podziwiałam zręczność i oko, bo oni robili cygara, których nawet ważyć nie trzeba było, do tysięcznej grama! Niesamowite!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też sobie myślę, że są inne sposoby pomocy najbiedniejszym. A taką zręczność można wykorzystać do zdrowszej produkcji. Tylko czy równie opłacalnej?

      Usuń
  3. W życiu nie paliłam papierosów.
    I tak sobie myślę - jeśli tak wiele osób tam pali to pewnie i rak płuc jest bardzo częsty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie paliłam i nie rozumiem palaczy.
      Co do raka- nie wiem. Myślę, że nie odbiegają od średniej ogólnoświatowej.

      Usuń
  4. Czy normalnych papierosów z tytoniu tam nie palą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kreteki zasadniczo są z tytoniu. Goździki to tylko domieszka.

      Usuń
  5. Rzuciłam palenie z dnia na dzień w styczniu i zostałam posiadaczką dodatkowych 10 kilogramów. :D Od dwóch tygodni powoli zrzucam zbędne ciałko (dieta i ćwiczenia) i jakoś to może będzie. :)
    Na pewno takie tumany dymu by mi nie pomogły w zerwaniu z nałogiem.. Chociaż dotarłam do momentu, w którym zapach papierosów mnie drażni i odpycha. Oby się to utrzymało.
    A Djarumy oczywiście kojarzę - jedne z lepiej smakujących papierosów (według mnie) i z pewnością starannie wykonane. Nigdy się nie zastanawiałam nad tym jak powstają, a tu proszę!
    Pozdrawiam serdecznie, M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że widziałam tylko niewielki ułamek produkcji. Większość jest zautomatyzowana zapewne. I oczywiście nie tylko goździkowe papierosy produkują.
      Z nadbagażem zmagają się nie tylko ci, co rzucili palenie. O losie! Powodzenia w walce.

      Usuń
  6. Nie palę, ale zaciekawił mnie temat "wizerunkowo-bytowy". Nie byłam w Indonezji, wiem tyle, co z książek o stosunkach międzynarodowych, przyjęć w ambasadzie i kilku wykładów na uczelni. Indonezja na zewnątrz stara się pokazać jako kraj bogaty. Moje dwie (jedyne) koleżanki są dyplomatkami... czasem czuję się przy nich jak przysłowiowa mysz kościelna. Muszą tam być straszne dysproporcje społeczne :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kraj rzeczywiście jest bogaty. Niektórzy ludzie również. Przy czym mówimy o bogactwie niewyobrażalnym. Przy większości moich koleżanek czuję się biedniutka. Bo nie zatrudniam 5 osób do obsługi domu. I nie mam 3 apartamentów do wynajęcia. Bo pracuję dla pieniędzy, a nie z nudów. A z drugiej strony są ludzie, którzy cały dzień pracują, żeby zarobić na miskę ryżu. I są szczęśliwi.

      Usuń
  7. O mateńko! Ale mi apetytu narobiłaś! Przemyć parę paczek jak będziesz jechać do Polski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Papierosy już są w kraju. Zgłoś się do Anny, zdaje się, że jej nadbywa.

      Usuń