Mijana stacyjka |
Najpierw bilety.
Pociąg z miejscami rezerwowanymi, bilety dostępne przez internet. Nie dla nas niestety. Kupując, trzeba podać numer swojego ID. Wprawdzie mamy tutejsze dowody osobiste, ale w wersji dla cudzoziemców. Naszych numerów system nie przyjmował. Może i dobrze, doświadczyliśmy zakupów na stacji.
Stanęliśmy w kolejce do kasy. Dobrze, że kierowca wszedł za nami, dopytał, że w kasie to tylko na dzisiaj, przedsprzedaż jest prowadzona w biurze. Podaliśmy nasze nazwiska (tak, bilety są imienne, jak na samolot), pokazaliśmy dowody osobiste, zapłaciliśmy. Tu Głównodowodzący wykazał się czujnością i zapytał czy te bilety wystarczą, żeby wejść do pociągu. Wcale nie wystarczą! Najpierw należy je zeskanować w specjalnej maszynie, która wydaje "boarding pass". Ale dopiero w dniu odjazdu.
Przy okazji należy dodać, że bilety są stosunkowo drogie, przekraczają możliwości przeciętnego Indonezyjczyka. Na szczęście dzięki zniżkom policjanci, żołnierze, urzędnicy i inne uprzywilejowane grupy mogą sobie na ten luksus pozwolić.
Nie chcieliśmy przyjechać na stację zbyt wcześnie, zakładając, że pociąg będzie spóźniony. Bo samoloty nigdy nie odlatują o czasie. Kierowca się uparł, że te pociągi (eksekutif, cokolwiek to znaczy) zawsze są punktualne. I rzeczywiście. Był punktualnie.
Sam dworzec mnie zaskoczył. Pozytywnie zaskoczył. Bardzo czysty, nawet biorąc pod uwagę europejskie standardy. I bardzo kolorowy. Na schodach, drzwiach do wind i innych wolnych powierzchniach fototapety ze zwierzętami. Nie wierzę, że wszystkie dworce tak wyglądają, ale ten był bardzo przyjemny. Zresztą docelowy również, chociaż inny.
Zeskanowaliśmy bilety, wydrukowaliśmy miejscówki, idziemy na peron. Ale, ale. Nie tak szybko. Najpierw kontrola. Miejscówki i dowodu osobistego! Na peron mają wstęp wyłącznie pasażerowie. I bagażowi, rzecz jasna.
Pociąg jeszcze nie przyjechał. I dobrze. Mamy czas na obserwacje i zdjęcia. Z których jasno wynika, że dba się o bezpieczeństwo podróżnych. Na każdym peronie jest człowiek, który pilnuje, żeby odsunąć się od torów. A jak coś na tory spadnie to pomaga podnieść podobno. Jedyne co mnie na peronie denerwuje to melodyjka z megafonów. Bardzo głośna i stała. Prawdę mówiąc po prostu upierdliwa. Słyszałam ją jeszcze na kilku stacjach.
Wsiadamy. Wagon jest dość stary. Ibazela mi powiedziała, że być może sprowadzony z Japonii. Następnym razem sprawdzę. Więc wagon stary, ale przestronny. Na każdym fotelu poduszka jak w samolocie podczas nocnych rejsów, w podłokietniku stolik. No i oczywiście gniazdko elektryczne, co mnie niezmiernie ucieszyło, bo baterię w telefonie podładowałam. W kieszonce każdego oparcia torebka foliowa, jak się później okaże - na śmieci. Rozsiadam się. Nawet Głównodowodzący ma dość miejsca na nogi. Nagle przychodzi pan i prosi, żebyśmy wstali. Przekręca nasze fotele przodem do kierunku jazdy. Teraz jesteśmy w pierwszym rzędzie. Mam na ścianie przed sobą wypisane na tabliczce wielkimi literami nazwisko customer service oficera i jego numer telefonu. A trochę wyżej duży ekran telewizora. Oglądam sobie film o zasadach bezpieczeństwa, potem filmy propagujące różne regiony kraju, a potem jakiś fabularny. Wszystko z napisami, bez dźwięku. Trochę się dziwię, że nikt nie sprawdza biletów. Przecież ktoś mógł pomylić pociągi. Gdyby był głuchy i głupi. Bo przez głośnik w wagonie jest podawana informacja dokąd jedziemy, na jakiej stacji jesteśmy i jak bardzo się cieszą, że jedziemy z nimi. W pewnym momencie w przejściu pojawiają się stewardzi i wózek z gorącymi daniami do wyboru. Napoje też można nabyć. Zastanawiam się co się stanie z opakowaniami po posiłku. Wszyscy stawiają je pod fotelami. Dość regularnie przechodzi sprzątacz, zbiera tacki i śmieci w woreczkach, zamiata okruchy. Pełna kultura!
Stacja docelowa |
Tym wiaduktem jechaliśmy |
I znowu mi się trafiła ciekawa podróż z Tobą po Indonezji.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Kolejna (z widokami) już niedługo
UsuńJechałam indonezyjskim pociągiem, i jakby się większośc zgadza:). Gniazdka działały, jedzenie dali, było w miarę czysto...ale własnie jakoś tak...staro? Może tez wagony były po Japończykach...Natomiast konduktor czy ktoś taki był i bilety nam sprawdzali
OdpowiedzUsuńFakt, nowością nie pachniało. Wprawdzie nigdzie tego nie sprawdzałam, ale przypuszczam, że sami wagonów nie produkują. Po pierwsze w ogóle niewiele samodzielnie wytwarzają, a po drugie kolej nie jest szczególnie popularna. Paliwo jest tanie, więc wolą samochody. No i sieć kolejowa jest stworzona przez Holendrów i od ich czasów właściwie się nie zmieniła.
UsuńTwoimi informacjami jestem pozytywnie zdziwiona, chyba wielu Europejczyków ma mylny pogląd na tamtejszy transport...
OdpowiedzUsuńSpodobały mi się te kolorowe perony i schody i sprzątanie w pociągu.
Też się zdziwiłam. Zwłaszcza, że wiem jak wyglądają ulice, autobusy czy samoloty.
UsuńProszę, proszę i pomyśleć, że zawsze myślałam, iż pociągi w Azji są koszmarne ze względu na przepełnienie, brud i upał. Tymczasem pozytywnie zaskoczyłaś nas czystością i powiedziałabym luksusem tych miejsc. Może dlatego, że drogie i przeciętny Indonezyjczyk nie może sobie pozwolić na podróż koleją. A zdjęcia rewelacyjne. Widoki zapierają dech.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Takie samo zaskoczenie przeżyłam. Przepełnione są pociągi podmiejskie. To był pociąg trochę lepszej jakości. Takie nasze Intercity
UsuńPodróż pociągiem może pokazać ciekawe oblicze danego kraju. Jakoś tak mi smutno, że w niewielu państwach z pociągu korzystałem. Ale kolej nigdzie tak naprawdę nie jest tania. I może dlatego było tak przyjemnie oraz czysto, że nie dla wszystkich dostępne?
OdpowiedzUsuńDziwne jest to, że samoloty są tutaj bardziej dostępne. A lotniska wyglądają dużo gorzej niż dworce kolejowe.
UsuńTakim pociągiem i z takiej stacji, to może i ja bym się dała odwieść od postanowienia, że zacznę podróżować, jak zrealizują ideę teleportacji ;)
OdpowiedzUsuńNajpierw się teleportuj do Indonezji ;) To najtrudniejsza część podróży.
UsuńBardzo zaciekawił mnie ten post i chętnie zajrzę tu następnym razem ,zeby podziwiać widoki. Sama nigdy tam nie byłam i z zainteresowaniem czytałam o pociągach i dworcach, które pozytywnie mnie zaskoczyły. Nie bardzo podoba mi się natomiast tamtejsza biurokracja związana z biletami i tym żeby w ogóle dostać się do pociągu.
OdpowiedzUsuńMnie też dworce zaskoczyły. Biurokracja w tym wypadku jest podyktowana względami bezpieczeństwa chyba. Jak na lotnisku.
UsuńMam nadzieję, że jeszcze zajrzysz
Ciekawa wycieczka, bardzo lubię jeździć pociągami, dają tyle okazji , aby zobaczyć kraj z bliska...
OdpowiedzUsuńTo prawda. Zupełnie inne spojrzenie na otoczenie.
UsuńA kobieta to khusus czy wanita?
OdpowiedzUsuńWanita. Przy czym "w" wymawia się jak "ł".
UsuńMam nadzieję, że wracasz na łono
Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń