Zgodnie z piramidą Maslowa zaspokajamy najpierw najbardziej podstawowe potrzeby. Najpierw jedzenie i schronienie, a dopiero potem kultura czy inne wydziwiania.
Zwłaszcza, jeśli pieniędzy jest mało i na wszystko nie starcza.
Mogę podróżować po świecie. Czasem wolę po literaturze. Wszędzie spotykam ludzi niezwykłych. O tym jest ten blog
piątek, 10 listopada 2017
piątek, 27 października 2017
Sierocy chleb
Północna część Jakarty, dość blisko wybrzeża. Jedziemy szeroką ulicą. Dzielnica nie wygląda biednie. Domy są do siebie poprzyklejane, piętrowe, murowane i kryte dachówką. Prawie pozbawione okien, ale dzięki temu wnętrze się nie nagrzewa. Niektóre od frontu mają sklepiki ze wszystkim. Całkiem schludne. Zostawiamy samochód pod Alfa-martem (supersam spożywczy). Ostatnie 100 metrów pokonujemy pieszo. Uliczka jest wąska. Samochody nie mają szans się wyminąć, a i zawrócić byłoby ciężko.
czwartek, 19 października 2017
Widok z okna
Pora deszczowa w rozkwicie. Z tym, że raczej nie kwitnie kolorowo . Za oknem ponuro. Leje. A nawet jak nie pada, to słońca nie widać. A znajomi zasypują mnie albo złotą polską jesienią (Jotka i Stokrotka) albo zachodami słońca nad morzem (mokuren). To i ja sobie przypomnę jak pięknie może być w mieście.
sobota, 14 października 2017
Maszeruje wojsko, maszeruje
czwartek, 21 września 2017
Gadał dziad do obrazu
Po szczęśliwym ożenieniu syna wróciliśmy do Jakarty. Ale nie było nam dane cieszyć się zbyt długo ciepłym klimatem i radosnymi ludźmi. Obowiązki służbowe wezwały nas do Australii. A tam nie dość, że zimny początek wiosny to jeszcze ludzie...
Subskrybuj:
Posty (Atom)