wtorek, 18 sierpnia 2015

Świstak

   Organizowanie poważnej imprezy w Indonezji ma swój urok. Wystarczy ustalić datę, wynająć salę w hotelu, a manager zajmie się całą resztą. Od dekoracji poczynając na cateringu kończąc. Najtrudniej jest wytłumaczyć, że u nas nie będzie rytualnego krojenia tortu. I nie chcemy lodowych rzeźb. Poza tym są skłonni spełnić wszystkie nasze oczekiwania.

   Zaproszenia zamówiliśmy sami. Pojechaliśmy do drukarni, pokazaliśmy wzór, wybraliśmy papier. Po kilku minutach oglądaliśmy egzemplarz próbny. A za pół godziny mieliśmy komplet. Super! Tyle, że nie na długo. Okazało się, że coś nie wyszło i zaproszenia są o 2 mm za szerokie. Nie wchodzą w koperty! Następnego dnia wracam do drukarni. Oczywiście nie ma sprawy, pół godziny i będą obcięte. Czekam. Czekam. Czekam. Po godzinie proszę o sprawdzenie co z zaproszeniami. Pan z uśmiechem prowadzi mnie na zaplecze. A tam ... świstak i zawija w te sreberka! Tak właśnie! Kolejny szczęśliwy, roześmiany człowiek siedzi przy stole, przed nim kupka zaproszeń, a on po jednym, pracowicie przycina! Dobrze, że tylko 100 ich było.

1 komentarz:

  1. Szczęśliwy, uśmiechnięty człowiek miał wprawną rękę i oko, fajne !!!!

    OdpowiedzUsuń