środa, 30 maja 2018

Życie zaczyna się po 18.

   Nie chodzi o dorosłość. Bo życie zaczyna się po zachodzie słońca. Czyli mniej więcej o godzinie 18. To znaczy, że mamy święty miesiąc Ramadan.
   Ramadan, dziewiąty miesiąc kalendarza muzułmańskiego. To w tym miesiącu objawiły się Mahometowi pierwsze wersy Koranu. Mahomet pościł, więc i jego wyznawcy to robią. Od świtu do zmierzchu nie jedzą, nie piją, nie palą papierosów i nie uprawiają seksu. Powstrzymują się od czynienia zła. Modlą się i czynią dobro. No, w każdym razie dobrzy muzułmanie tak robią. A przynajmniej powinni.
   Oczywiście jest całe mnóstwo wyjątków. Pościć nie muszą chorzy, kobiety w ciąży i karmiące, podróżujący. Można też po prostu "wykupić" zwolnienie. Czyli oddać potrzebującym (w praktyce do meczetu) równowartość zjedzonego posiłku. 
   Jak się więc żyje? Prawie jak zawsze, przynajmniej w stolicy. Trochę zmieniły się godziny szczytu, bo przecież wszyscy chcą zdążyć do domu na buka puasa (przerwanie postu). Trochę więcej kobiet nosi hidżaby (chociaż część moich koleżanek twierdzi, że to arabski zwyczaj i nie zasłania włosów nigdy) i nosi skromniejsze stroje. Unika się publicznego jedzenia i picia (chociaż oparcie się pokusie zwiększa "zasługę"). Sklepy i wszelkie centra handlowe są właściwie puste. Przynajmniej do wieczora, bo potem...
   Wybraliśmy się na zakupy. Nic wielkiego, prezenty dla rodziny. Zaskoczył nas tłok w galerii handlowej. Mnóstwo ludzi spacerowało, ale również sporo siedziało w restauracjach. Chociaż zdaje się, że nic nie jedli. W sklepach dużego ruchu nie było, ale to nic dziwnego- drożyzna. Wiedzieliśmy co chcemy, więc poszliśmy prosto do celu. Wybraliśmy kosmetyki. Przy kasie pani nam powiedziała, że od osiemnastej mają 20% zniżki. Przy tej kwocie, to znacząca różnica. Spojrzałam na zegarek, mieliśmy wolną godzinę. Dołączyliśmy do innych spacerujących. Nawiasem mówiąc, galerie są wspaniałymi spacerniakami- nie pada, w kałużę (ani w dziurę) się nie wdepnie, jest wystarczająco chłodno, jest gdzie przysiąść w razie zmęczenia. No i nie jest nudno- mnóstwo wystaw do oglądania i nowych sklepów do odkrycia.
   Nagle usłyszeliśmy bębny, a potem muzykę. To na scenie w głównym holu rozpoczął się występ. Tradycyjne śpiewy w tradycyjnych strojach. Dochodziła osiemnasta. Jeszcze tylko modlitwa z głośników i miły głos obwieścił koniec poszczenia. Co to się działo! Przed niektórymi restauracjami był taki tłum, że ciężko było się przedrzeć. Bo przecież wszystko, a zwłaszcza jedzenie, można kupić taniej! Jak się okazało prawie we wszystkich sklepach. 
   Zaczęłam się zastanawiać jak działa tu ekonomia. Cały dzień nie ma klientów. Żeby ich zachęcić należałoby dać zniżkę. A tu zniżka jest później. Gdzie sens? Widzę dwie możliwości. Po pierwsze tradycyjnie posiłek wieczorny je się z rodziną. Może więc chodzi o to, żeby wyciągnąć klientów z domu. I ten tłum zrekompensuje straty. Druga możliwość to dopłaty. Zachęca się ludzi, żeby przestrzegali postu, bo taniej jest jeść  wieczorem. A właściciele sklepów i restauracji dostają pieniądze od rządu. 
   Byliśmy też na kolacji. Akurat w tej restauracji ceny były jak zwykle. Szybko pojawił się kelner z dzbankiem herbaty. Chyba się pomylił, bo nikt herbaty nie zamawiał. Cóż, zamawialiśmy piwo. Pite z filiżanki smakuje zupełnie inaczej.

O Ramadanie pisałam też TUTAJ

24 komentarze:

  1. No mam znacznie skromniejsze, ale identyczne obserwacje zachowań muzułmanów w czasie Ramadanu - wino w imbryku kompletnie mnie powaliło...a takowe kiedyś dostaliśmy, mimo że była juz noc. Ale jednak mnóstwo ludzi dochowuje postu - to istotnie wyrzeczenie.
    ps. Lubię bardzo twoje felietony - sa takie ciekawe, miłe do czytania i realne. Jak dłużej nie piszesz, tęsknie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tych co naprawdę poszczą bardzo podziwiam. I chyba trochę zazdroszczę silnej wiary.
      Z alkoholem przerabialiśmy już różne opcje, ale zawsze przed wieczorem. Jedną z oznak radykalizowania się.
      PS. Chyba się zarumieniłam. Bardzo dziękuję!

      Usuń
  2. Spotkało Cię jakieś dobro czynione z okresie Ramadanu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakieś szczególne? Nie jestem pewna. Generalnie chodzi o post i jałmużnę, więc może nie jestem potrzebująca. Chociaż jak się tak zastanowić, może nagie spotkało, tylko o tym nie wiem. Może jakiś fanatyk zrezygnował z wybuchnięcia obok mnie. Bo właściwie co roku tuż przed Ramadanem jest nasilenie ekscesów. Potem się wszystko uspokaja

      Usuń
    2. Oooo, to ja mam całą masę takich dobrych uczynków! Ileż to razy powstrzymałam się od wybuchnięcia ;)

      Wiem, o co Ci chodziło i w sumie nie powinnam żartować z tego.

      Usuń
  3. Dziwne zwyczaje, dziwne ubrania, ale chyba nie powinniśmy się dziwić, wszak w tej inności cały koloryt.Zasłanianie włosów to chyba nie tylko arabski zwyczaj, w Biblii też coś na ten temat znalazłam...Ciekawe, że mężczyźni nie muszą niczego zasłaniać, widać kobiety są bardziej odporne na męskie wdzięki:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba już w starożytności kobiety włosy zasłaniały. Rzecz w tym, że islam przyszedł na indonezyjskie wyspy z Chin, wpływy arabskie są późniejsze. A właściwie współczesne, jeśli myślimy o pieniądzach i dotacjach. Stąd hidżaby są kojarzone tak właśnie. To zresztą też objaw radykalizowania poglądów. Na zdjęciach sprzed 3 lat wiele znanych mi kobiet włosy ma odkryte.

      Usuń
  4. Przed finałem Ligi Mistrzów władze Liverpoolu obawiały się, że Ramadan wpłynie niekorzystnie na ich gwiazdę, czyli Egipcjanina Mohameda Salaha. Na szczęście Kijów znajdował się na tyle daleko (czyli była podróż), że piłkarz mógł zawiesić post i normalnie się odżywiać. Oczywiście te niepostne dni będzie musiał "odrobić" po meczu:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Co kraj to obyczaj :)
    A czy nie odczuwasz presji otoczenia (współpracowników, znajomych), żeby chociaż troche dostosować się do wymagań Ramadanu? Może pisałaś o tym w tej drugiej części, jeszcze jej nie czytałam, zaraz do niej zajrzę :)
    A zniżki są fajne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zniżki są niebezpieczne! 2 miliony wydałam, a planowałam tylko pół!
      Oni nie nazywają tego presją. Bo mogę jeść i pić kiedy chcę. Ale wychodzę na nieuprzejmą. W czasie zebrania na stole nie pojawia się nawet woda. Ostatnio o tym zapomniałam, weszłam że szklanką i poczułam się głupio.

      Usuń
  6. To się nazywa dobry marketing. Są zniżki po 18, więc kupuje się więcej i wydaje dwa razy tyle niż miało się przeznaczone na zakupy.
    Na Ramadan się nie nadaję, muszę się choćby napić.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś próbowałam jednodniowego postu. O samej wodzie. Udało mi się wytrwać do południa. Ale może silna wiara do tego jest potrzebna.

      Usuń
  7. Ciekawe jest to, że tylko kobiety islamskie muszą zakrywać prawie całe ciało, nawet twarz, mężczyzn to nie dotyczy. Podobnie jest u nas jeżeli chodzi o księży i zakonnice. Dawno temu ( w roku 2001), moja młodsza córka była na wycieczce organizowanej przez naszą parafię, nad Bałtykiem, z księdzem i siostrami zakonnymi. W upalne dni tylko księża mogli rozebrać się do kąpielówek i swobodnie kąpać w morskiej wodzie. Siostry smażyły się w czarnych strojach i tylko mogły pomarzyć o schłodzeniu całego ciała w wodzie. Strój pozwalał im tylko zanurzyć nogi, nic więcej.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezupełnie. Mężczyzn też dotyczą nakazy ubraniowe, ale oni rzadziej ich przestrzegają. Zakonnice się smażyły raczej z własnej woli. ostatnio pływałam z jedną. W stroju kąpielowym i bez welonu była. Zresztą należałoby porównywać zakonnice i zakonników. Ich zgromadzenia wprowadzają ograniczenia, księży to nie dotyczy.

      Usuń
  8. Każdy z nas ma swój Ramadan
    Z Twojego wpisu wysnówam wniosek, że każda religia
    elegancko nakręca biznes
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo słuszny wniosek. To się musi opłacać

      Usuń
  9. Zaprosiłam Cię do blogowej zabawy. Jeśli miałabyś ochotę wziąć udział, to regulamin u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z niewiadomych powodów nie widziałam wcześniej komentarzy. Zajrzę może w przyszłym tygodniu ;)

      Usuń
  10. Czyli wszystko jest kwestią zapłaty. Smutne to trochę, ale jakież wygodne :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Faktycznie, coś w tym jest :) Życie zaczyna się po 18 godzinie nie tylko za granicą, ale także w Polsce. Wystarczy popatrzyć na nieco większe miasta, kiedy wieczorami organizowane są koncerty i inne wydarzenia kulturalne.

    OdpowiedzUsuń