piątek, 21 września 2018

Przechytrzyć mafię.

   Postanowiliśmy zrobić sobie dłuższy weekend. Ale dokąd pojechać, żeby wypocząć? Nie lubimy wylegiwania się nad basenem (to mamy w domu). Nie lubimy tłumów i komercji (Bali odpada). Mamy jeszcze tyle ciekawych miejsc do zobaczenia, a czas ucieka! Wybraliśmy miasto, które w jakimś plebiscycie uznane zostało  za najpiękniejsze na Jawie. Surabaya.

środa, 15 sierpnia 2018

Jak w banku


   Nie posiadam indonezyjskiego konta bankowego. Korzystam z polskich kart. Działają, moja lepiej niż mężowa. Nie chce mi się zgłębiać tutejszego systemu bankowego. Chociaż nie da się ukryć, że kusi.

piątek, 3 sierpnia 2018

Arisan

   Dawno temu obiecałam opisać indonezyjską kuchnię. Nie da się. Wciąż zbieram doświadczenia, wciąż uczę się czegoś nowego, poznaję nowe smaki. Ostatnio przystąpiłam do arisan. To dobra okazja do systematycznego opisywania tego co Indonezyjczycy jedzą. 

środa, 30 maja 2018

Życie zaczyna się po 18.

   Nie chodzi o dorosłość. Bo życie zaczyna się po zachodzie słońca. Czyli mniej więcej o godzinie 18. To znaczy, że mamy święty miesiąc Ramadan.
   Ramadan, dziewiąty miesiąc kalendarza muzułmańskiego. To w tym miesiącu objawiły się Mahometowi pierwsze wersy Koranu. Mahomet pościł, więc i jego wyznawcy to robią. Od świtu do zmierzchu nie jedzą, nie piją, nie palą papierosów i nie uprawiają seksu. Powstrzymują się od czynienia zła. Modlą się i czynią dobro. No, w każdym razie dobrzy muzułmanie tak robią. A przynajmniej powinni.
   Oczywiście jest całe mnóstwo wyjątków. Pościć nie muszą chorzy, kobiety w ciąży i karmiące, podróżujący. Można też po prostu "wykupić" zwolnienie. Czyli oddać potrzebującym (w praktyce do meczetu) równowartość zjedzonego posiłku. 
   Jak się więc żyje? Prawie jak zawsze, przynajmniej w stolicy. Trochę zmieniły się godziny szczytu, bo przecież wszyscy chcą zdążyć do domu na buka puasa (przerwanie postu). Trochę więcej kobiet nosi hidżaby (chociaż część moich koleżanek twierdzi, że to arabski zwyczaj i nie zasłania włosów nigdy) i nosi skromniejsze stroje. Unika się publicznego jedzenia i picia (chociaż oparcie się pokusie zwiększa "zasługę"). Sklepy i wszelkie centra handlowe są właściwie puste. Przynajmniej do wieczora, bo potem...
   Wybraliśmy się na zakupy. Nic wielkiego, prezenty dla rodziny. Zaskoczył nas tłok w galerii handlowej. Mnóstwo ludzi spacerowało, ale również sporo siedziało w restauracjach. Chociaż zdaje się, że nic nie jedli. W sklepach dużego ruchu nie było, ale to nic dziwnego- drożyzna. Wiedzieliśmy co chcemy, więc poszliśmy prosto do celu. Wybraliśmy kosmetyki. Przy kasie pani nam powiedziała, że od osiemnastej mają 20% zniżki. Przy tej kwocie, to znacząca różnica. Spojrzałam na zegarek, mieliśmy wolną godzinę. Dołączyliśmy do innych spacerujących. Nawiasem mówiąc, galerie są wspaniałymi spacerniakami- nie pada, w kałużę (ani w dziurę) się nie wdepnie, jest wystarczająco chłodno, jest gdzie przysiąść w razie zmęczenia. No i nie jest nudno- mnóstwo wystaw do oglądania i nowych sklepów do odkrycia.
   Nagle usłyszeliśmy bębny, a potem muzykę. To na scenie w głównym holu rozpoczął się występ. Tradycyjne śpiewy w tradycyjnych strojach. Dochodziła osiemnasta. Jeszcze tylko modlitwa z głośników i miły głos obwieścił koniec poszczenia. Co to się działo! Przed niektórymi restauracjami był taki tłum, że ciężko było się przedrzeć. Bo przecież wszystko, a zwłaszcza jedzenie, można kupić taniej! Jak się okazało prawie we wszystkich sklepach. 
   Zaczęłam się zastanawiać jak działa tu ekonomia. Cały dzień nie ma klientów. Żeby ich zachęcić należałoby dać zniżkę. A tu zniżka jest później. Gdzie sens? Widzę dwie możliwości. Po pierwsze tradycyjnie posiłek wieczorny je się z rodziną. Może więc chodzi o to, żeby wyciągnąć klientów z domu. I ten tłum zrekompensuje straty. Druga możliwość to dopłaty. Zachęca się ludzi, żeby przestrzegali postu, bo taniej jest jeść  wieczorem. A właściciele sklepów i restauracji dostają pieniądze od rządu. 
   Byliśmy też na kolacji. Akurat w tej restauracji ceny były jak zwykle. Szybko pojawił się kelner z dzbankiem herbaty. Chyba się pomylił, bo nikt herbaty nie zamawiał. Cóż, zamawialiśmy piwo. Pite z filiżanki smakuje zupełnie inaczej.

O Ramadanie pisałam też TUTAJ

czwartek, 17 maja 2018

Praktykowanie wiary

   "Jak trudno być w Polsce księdzem!" Tak napisała na swoim blogu Jotka cytując niekoniecznie uprzejmego proboszcza strzegącego kościoła. Nie wiem jak to jest być księdzem. Mogę powiedzieć jak to jest być praktykującym katolikiem w najliczniejszym państwie muzułmańskim.
   O tolerancji religijnej w Indonezji pisałam już wielokrotnie. Między innymi TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ . Z przykrością muszę jednak stwierdzić, że mimo oficjalnych deklaracji, sytuacja chrześcijan jest coraz trudniejsza. 
   Pamiętam naszą pierwszą mszę niedzielną w Jakarcie. Przyszliśmy dość wcześnie, wiernych było jeszcze niewielu. Ale byli już obecni uzbrojeni policjanci sprawdzający czy nie ma gdzieś ładunku. Przeraziły mnie wtedy słowa męża: "W razie czego rzucamy się na ziemię." Potem do widoku policji przywykłam. Kontrole były dokładniejsze podczas świąt. W tym roku przed mszą wielkanocną zrobiłam zdjęcia (niezbyt wyraźne niestety)

Strzałka wskazuje psi ogon (dla mniej spostrzegawczych)
   W niedzielny poranek opinią publiczną wstrząsnęły informacje o samobójczych, krwawych zamachach w 3 kościołach w Surabayi. Policja ostrzegała przed gromadzeniem się, szczególnie w miejscach kultu. Czy to kogokolwiek odstraszyło? Nie wiem. Nasz kościół był pełen jak zwykle. Co to znaczy pełen? Kiedyś policzyłam- wewnątrz jest około 2000 miejsc siedzących. W czasie świąt ustawia się drugie tyle (a może więcej) krzeseł na zewnątrz. Wszystkie zajęte! I nie, nie przychodzą same babcie. Jest dużo młodych rodzin. Wszyscy bardzo aktywnie uczestniczą w nabożeństwie. Chętnie śpiewają. A jak oni się żarliwie modlą! Autentycznie przeżywają rozmowę z Bogiem. Czasem aż płaczą. 
   Zwykle na niedzielne msze chodzimy do parafii międzynarodowej. Wszystko odbywa się w języku angielskim.  Jest trochę Filipińczyków, Singapurczyków, kilku Australijczyków i Europejczyków. Ostatnio dołączyło sporo Afrykańczyków, którzy mam wrażenie nawet nie bardzo mówią po angielsku. Jest też Indonezyjczyków chińskiego pochodzenia. 
   Przyszliśmy do kościoła dużo wcześniej. Było jeszcze pusto. Tylko przed ołtarzem jakiś dziwny tłok.  Nie bardzo wiedzieliśmy o co chodzi. Szybko się wyjaśniło. Mieliśmy okazję uczestniczyć w przyjęciu sakramentu chrztu. Do Kościoła dołączyło 10 nowych dusz. Dorosłych, a więc świadomych swego wyboru. Jedna osoba miałą wątpliwości czy nie została wcześniej ochrzczona. Dla pewności przyjęła jednak sakrament.
   Czy to zasługa księży? Być może. Są blisko ludzi. Po mszy zawsze czekają przed kościołem, żeby przywitać się z wiernymi, zamienić z nimi słowo. Prowadzą różne grupy, nie tylko ewangelizacyjne. Bywają aktorami w przedstawieniach przygotowywanych przez dzieci. I nie unikają pracy fizycznej.
   My też mamy takich księży. W tutejszej niemieckojęzycznej parafii posługę pełni ksiądz z Polski. Wspaniały człowiek. Cieszący się z kontaktu z wiernymi. Mądry i wyrozumiały. Ludzki.
   Tutaj ludzie pojmują wiarę jako coś nieodzownego. Duchową potrzebę. Nie można bez niej żyć. I nie należy się jej wstydzić. A że jest trudno? Że nie będąc muzułmaninem nie można osiągnąć pewnych stanowisk? Tym bardziej warto dawać świadectwo!
   

czwartek, 29 marca 2018

Nietypowe święta, albo witajcie w Holandii.


   Tak się składa, że Wielkanoc w tym roku przypada pomiędzy świętami zaznaczonymi w kalendarzu świąt nietypowych. Tak, jak nietypowi są ludzie, którym te święta są dedykowane.

piątek, 2 marca 2018

Funeral season

   Sezon pogrzebowy. Wprawdzie ludzie umierają przez cały rok, ale niekoniecznie są natychmiast chowani. W niektórych miejscach, pogrzeby odbywają się sezonowo (zwykle w lipcu i w grudniu). Brzmi dość makabrycznie. Próbowałam zrozumieć ten zwyczaj w Toraja, górskim regionie na Sulawesi.

wtorek, 6 lutego 2018

Dla towarzystwa Cygan dał się powiesić

   Nigdy mi to nie sprawiało przyjemności. Nie lubię i nie pozwalam. Ale koleżanki tak zachwalały. Miało być milutko i relaksująco. Może mi się odmieniło? Może teraz będzie wspaniale? Wszyscy idą to babcia też. Poszłam.

niedziela, 21 stycznia 2018

Red Centre

   Czerwony Środek. Wnętrze Australii. Pustka i upał. Czerwona ziemia jak okiem sięgnąć. Z lotu ptaka nie wyglądało to zachęcająco. Ale samolot się zniżał i pojawił się wzór- zielone plamy na czerwonym tle. Takie jak na malunkach aborygeńskich. Bo ich twórczość to nie są bezładne kropki. To mapy ich terytorium.

piątek, 12 stycznia 2018

Sylwestrowe szaleństwo

    Bo w Nowy Rok trzeba wejść z przytupem. A jak jest okazja to nie można nie skorzystać. Więc skorzystaliśmy i polecieliśmy do Sydney, aby jako pierwsi witać rok 2018.