wtorek, 5 stycznia 2016

Taka ładna książka

   Tęsknię za książkami papierowymi. Za ich zapachem, szelestem kartek, za tym jak krzywo stoją na półce. Czasem zaglądam do księgarni. Ot tak, żeby się napatrzeć. Czy tutejsze księgarnie są inne?
   Na pozór nie są. Rzędy półek, opisanych oczywiście: tu literatura faktu, tu dziecięca. Na nich równo poustawiane książki, niektóre grzbietem, a inne okładką do czytelnika. Ale jest jakoś dziwnie. Spaceruję między półkami i coś mi nie gra. Wiem! Nie ma "przeglądaczy". Nikt w tych książkach nie grzebie, nie siedzi na podłodze podczytując. Nie kupują? Przecież widziałam przy kasie. Kupują, chociaż drogo. O co więc chodzi? Książki nie są do przeglądania. Prawie wszystkie starannie zafoliowane. Kupowanie kota w worku. A nabrać się łatwo. Widzę angielski tytuł, sięgam, a opis na okładce w bahasie, zawartość pewnie też.
  Na szczęście są półki opisane "Obcojęzyczne". Kiedyś na lotnisku z nudów zaczęłam sprawdzać ofertę. A tam Murakami. Niektórych tytułów nie znam. "Mężczyźni bez kobiet" niedawno wyszli w Polsce, najpierw przeczytam tę wersję. Ale "The strange library"? Pierwsze słyszę. Książka niewielka, może to jakiś skrót dla opornych, wersja dla dyslektyków, czy coś w tym stylu? Sprawdzam u wujka Googla. Bingo! Wprawdzie wygląda inaczej niż ta z księgarni (inne wydanie), ale już wiem, że chcę ją mieć!
   I mam. Jedno wydawnictwo, dwie wersje. Kupiłam ładniejszą, ale nie wykluczam, że drugą też nabędę.
   Nie należy książki oceniać po okładce. Ale tu akurat szata graficzna ma duże znaczenie. Wprowadza w nastrój starej biblioteki. Takiej, którą pamiętam z dzieciństwa. Trochę ciemnej i tajemniczej. Pachnącej kurzem. 
Na okładce karta biblioteczna.

Wewnątrz różne pieczątki.



Papier gruby, sztywny. Każda kartka inna. Niektóre pożółkłe, inne poplamione, albo wyrwane. 



Dużo obrazków ze starych książek. 





Mogę sobie wyobrazić ten zapach , poczuć niezwykłość starych woluminów. Nigdy jeszcze Murakami nie oddziaływał tak na zmysł wzroku. Ale nigdy nie miałam brytyjskiego wydania.

   Który zmysł jeszcze? Smak oczywiście. U Murakamiego jada się smakowicie i pachnąco. 


  Muzyki tym razem nie słyszałam. Czyżbym coś przeoczyła? Niewykluczone. Czytałam przecież w obcym języku! Rozumiałam treść, ale chyba nie potrafiłam docenić niuansów językowych, dać się ponieść szmerowi słów. Nie znalazłam spokoju narracji, który tak mnie zwykle u Murakamiego zachwycał. 
   Czy mogę ocenić treść? Cóż, bałam się czytać. Bałam się, że będzie za trudna na moje umiejętności językowe. Nie była. Ale potwierdza się, że Murakami nie jest mistrzem krótkich form. 
  O czym jest "The strange library"? O dziwnej bibliotece rzecz jasna. Takiej, która wprowadza nas w inne światy. Także o własnych lękach, które ograniczają sposób widzenia otoczenia. I o widzeniu świata właśnie.
" Człowiek-owca ma swój własny świat. Ja mam swój. A Ty masz również Twój. Mam rację?"
"Zgadza się"
"Więc to, że nie istnieję w świecie Człowieka-owcy, nie oznacza, że nie istnieję w ogóle"
"Rozumiem" powiedziałem "Nasze światy mieszają się ze sobą-  Twój świat, mój świat, świat Człowieka-owcy.  Czasem zachodzą na siebie, czasem nie"

Po polsku brzmi to dużo lepiej. Przeczytam z przyjemnością jeszcze raz. Nie spiesząc się z tłumaczeniem. Delektując się każdym słowem i każdym obrazkiem.

19 komentarzy:

  1. To są właśnie te smaczki, których nie odda żaden ebook czy audiobook. Nie powiem, żebym lubiła brudne książki, ale mam sentyment do tych uzywanych przez innych czytelników, z wyraźnymi śladami... wyobrażam sobie kto i w jakich okolicznościach czytał, jak wyglądał.
    W ubiegłym roku czy może już w tym furore wśród młodzieży zrobiła książka ZNISZCZ TEN DZIENNIK, bo interaktywna i dająca pole dla wyobraźni, nawet o tym napisałam kiedyś...
    Fajnie, ze zamieściłaś zdjęcia:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem na bieżąco niestety. Nie znam Dziennika. Chyba pisałaś o nim zanim do Ciebie trafiłam. Na pewno nie było to w tym roku ;))
      Zdjęcia robione telefonem, więc nie najlepsze. Ale książka graficznie wspaniała!

      Usuń
  2. Napisałam o tym na innym blogu, sorry za pomyłkę, ale podaję link:
    http://blogiceo.nq.pl/bibliotekazklasa/2015/03/14/zniszcz-ten-dziennik-czyli-jest-w-tym-szalenstwie-metoda/
    jeśli masz ochotę, zapraszam....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Czego to się nie robi, żeby oderwać młodzież od smartfona!

      Usuń
  3. Ewo, masz podobne podejście do książek jak ja. Lubie czuć lekturę, jej zapach i ślad innych czytelników. Dawniej, kiedy byłam młodą osobą, namiętnie, czytałam tzw. białe kruki. Najczęściej były to tomy, z fruwającymi, pożółkłymi kartkami. Miałam w pracy koleżankę starszą, która w swojej domowej biblioteczce posiadała wszystkie popularne książki. Pożyczała mi, a ja czytałam z pasją. Teraz moje lektury są inne. W ogóle w ciągu swojego życia, miałam różne okresy. W szkole średniej dużo czytałam pozycji historycznych, potem krótko kryminały, biografie i tak dalej. Tematyka zmieniała się, ale ciągle czytam i to dosyć dużo. Książek już nie kupuje. Wszystkie interesujące mnie pozycje są w bibliotekach. Najwięcej książek kupowałam kiedy nie było ich w księgarniach. Każde trafienie na ciekawą pozycję kończyło się zakupem.
    O czytaniu pisałam w ubiegłym roku. Może zechcesz przeczytać, co na ten temat mam do powiedzenia? Zapraszam:
    http://szescdziesiat-rowna-sie-dwadziescia.blog.pl/2014/11/19/oczyszczenie/ http://szescdziesiat-rowna-sie-dwadziescia.blog.pl/2014/11/22/czytac-czy-ogladac-2/
    Pozdrawiam Ewo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chętnie korzystałam z bibliotek. Ale w Polsce. Nie warto kupować dla jednorazowego przeczytania. Murakami to co innego, mój ulubiony. Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    2. Uwielbiam czytać książki.
      Przeczytanie książki to dla mnie kolejna przygoda albo podróż.
      Pozdrawiam pięknie.

      Usuń
    3. Mam tak samo! Czasem tak bardzo wchodzę w świat wyobrażony, że zapominam o reszcie.

      Usuń
  4. Każdą papierową książkę może zastąpić... tylko inna papierowa książka.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co racja to racja. Chociaż ebooki też mają swoje zalety. Można ustawić wielkość czcionki, jasność, bezkarnie dopisywać uwagi na marginesach. A przede wszystkim są łatwe w transporcie i dostępne na końcu świata.

      Usuń
    2. To jest plusem ebooków, ale mój wzrok woli czytać z papieru. Cóż począć.

      Usuń
  5. Też czytam, ale z uwagi na konieczność pracy na komputerze i coraz słabsze oczy - nieco mniej niż kiedyś. Za to odkrywam świat audiobooków. To jest jeszcze inna perspektywa, odbiór ww tempie narzuconym, wymagający innej koncentracji uwagi i pozwalający odkryć nowe smaki lektur, nawet tych wielokrotnie sczytanych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza, kiedy czyta dobry aktor. Niestety, nie jestem w stanie się skupić na słuchaniu. Wzrokowiec ze mnie.

      Usuń
  6. Mój stosunek do samych książek jest bardzo ambiwalentny, bo wychowywałam się w domu, gdzie były wszędzie i uwierz, że to naprawdę nie jest komfortowe. Czytam dużo, ale kupuję niewiele, a jeśli kupię to potem odstępuje innym, żeby uniknąć tej pułapki w z domu rodzinnego.
    Haruki Murakami mnie nie zachwycił. Przeczytałam z ciekawości (syn się zaczytywał; snob :)) "Ślepą Wierzbę i Śpiącą Kobietę". To prawda, umie porwać w swój świat, ale to nie jest mój świat. Chwilami miałam ochotę "potrząsnąć nim" i powiedzieć: chłopcze (dla mnie to już każdy jest "chłopiec" :) )rozejrzyj się wkoło! Tyle się dzieje i tyle jest prawdziwych nastrojów i uczuć, że nie trzeba dla nich wymyślać abstrakcyjnych scenariuszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z podobnych powodów mało kupuję. Chociaż kiedyś chciałam zamieszkać w bibliotece.
      Kiedy czytałam Murakamiego po raz pierwszy (Kafka nad morzem), myślałam, że to kryminał. Późno się zorientowałam, że to raczej fantasy, gatunek, którego nie lubię. Udziwnia, owszem, ale jak się nad tym zastanowić- nie dla samego udziwniania. Wiem, że Japończykom trudno jest mówić o uczuciach. Po prostu nie wypada. Nawet z mężem nie mówi się o miłości. Więc może trzeba wymyślać? Chociaż nie każdy musi to lubieć. Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Czytam tylko książki tradycyjne, nie wiem, nie przeknałam się jeszcze do innych, może nie musiałam .Pozdrawiam Ewa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wolę tradycyjne. Ale czasem nie ma wyjścia.

      Usuń
  8. O! Czyli książka, która prawie wszystkie zmysły pieści?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to u Murakamiego. Chociaż tym razem bez doznań słuchowych. Albo mi umknęły z powodu wersji językowej.

      Usuń